Odkąd moje życie nabrało tempa mam problemy z regularnym wrzucaniem wpisów, tradycją powoli staje się podsumowanie minionego miesiąca dopiero w połowie bieżącego. Co działo się z moimi włosami w czerwcu? Walczę. Z brakiem czasu, z zajęciami ułożonymi tak że nie zawsze mam kiedy pochodzić z naolejowanymi włosami, walczę z upięciami i plączącymi się pod ramieniem torebki kosmykami. Czuję że przywyknięcie do takiej długości włosów zajmie mi sporo czasu, a krótsze się przecież nie robią.
Fajnym odkryciem był łagodny, nawilżający szampon Vianek - bardzo delikatnie, ale skutecznie oczyszcza, ubolewam jedynie nad niską wydajnością, znacznie lepiej sprawdzał się w metodzie kubeczkowej. Dobrze wspominam ziołowy szampon Moraz, z dużą zawartością olejku z rozmarynu, dość przeciętnie sprawdził się u mnie szampon z Barwy z czarną rzepą. Zmęczyłam (dobre słowo!) szampon Hello Nature - zupełnie przeciętny pod każdym względem. Kolorowy szał pomagał mi utrzymywać szampon Marion, z fioletowym odcieniem. Ciekawym kosmetykiem był szampon keratolityczny Oillan, bardzo delikatnie zmiękcza skórę głowy i nawilża.
Kiedyś maska Serical al latte była moim absolutnym hitem, kosmetykiem który gwarantował mi świetny wygląd włosów, mimo sporej ilości protein mogłam bezkarnie używać jej codziennie, te czasy jednak się skończyły. W chwili obecnej mogę jedynie używać jej raz na jakiś czas i to po tuningu. Absolutnie genialna była odżywka Herbal Care ze skrzypem polnym, zupełnie za to przeciętny balsam odżywczy na brzozowym propolisie - chyba daruje sobie dalsze testowanie rosyjskich kosmetyków - balsam z cytryńcem również był porażką.
Nie udało mi się dotrzymać obietnicy wcierania maści końskiej, za to poprawiła się nieco sytuacja z olejowaniem, używałam kremu do włosów Vatika, olejów, do masek dodawałam miodu, soku z aloesu. Czasami przed myciem nakładałam na chwilkę balsam do ciała pod prysznic Eveline. Opuściłam się nieco w suplementacji, używałam jednak regularnie suplementu Regital, ale mam wątpliwości czy łykać go dalej - zawiera jod którego staram się unikać.
A jak Wasze włosy miały się w czerwcu? Lato dało się im we znaki?
3 komentarze
Jestem na terapii kołtunów wg bloga kokardka Mysi i nie poznaję swoich włosów (na plus oczywiście). Moja pielęgnacja wywróciła się o 180 stopni - ścięłam humektanty, zostawiłam emolienty+proteiny. Dużo protein. I wcieram odżywkę od nasady dodatkowo dodając kroplę-dwie oleju na porcję odzywki przeznaczonej na końcówki włosów.
OdpowiedzUsuńPodobnie często dodaje ostatnio olejów do odżywek i masek ;) A proteiny jakimś cudem przestały mi służyć :(
UsuńSprawdź, jakie proteiny wcierasz. Keratyna max 1 na 2 tygodnie, pozostałe z umiarem ale częściej. Mi bardzo pomogło odstawienie zakwaszających humektantów - aloesu, kwasu hialuronowego i kwasu mlekowego.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie Wasze uwagi i wsparcie, które daje mi niesamowicie dużo motywacji. Nie zdajecie sobie nawet sprawy jak bardzo pomaga mi to, że jesteście tutaj ze mną i mi kibicujecie, jeszcze raz bardzo mocno DZIĘKUJE!
Jeśli masz na to ochotę, możesz zostawić link do swojego bloga.
Proszę o zachowanie kultury.