Jeśli śledzicie mnie na Instagramie (a jeśli nie, to koniecznie musicie to nadrobić!) to pewnie już wiecie że wczoraj byłam na Toruń Blog Meeting, już jedenastym spotkaniu z tego cyklu. Do tej pory nie udawało mi się zawitać na te spotkania, zawsze dowiadywałam się o nich po fakcie, a kiedy już zaczęłam intensywnie monitorować sieć w poszukiwaniu blogowych spotkań to okazało się że Toruń Blog Meeting ma małą przerwę.
W końcu jednak udało mi się dotrzeć, do Torunia mam tylko 50 km i strasznie lubię to miasto. Po raz pierwszy jechałam również liniami Arriva, które za cenę zbliżoną do PKP oferują bez porównania większy komfort i darmowe wifi - miła odmiana po przestarzałych i zniszczonych wagonach PKP.
Musicie wiedzieć również że jestem absolutnie zakochana w Toruniu, bardzo podoba mi się to miasto i chciałabym w nim mieszkać, dużo bardziej wolę je od Włocławka, w którym przyszło mi mieszkać.
Musicie wiedzieć również że jestem absolutnie zakochana w Toruniu, bardzo podoba mi się to miasto i chciałabym w nim mieszkać, dużo bardziej wolę je od Włocławka, w którym przyszło mi mieszkać.
Spotkanie Toruń Blog Meeting było organizowane przez Artura Jabłońskiego, dzięki Agacie Olejniczak i Piotrowi Iwanickiemu dowiedzieliśmy się masy ciekawych rzeczy!
Agata Olejniczak przeprowadziła bardzo ciekawą prezentację Bloger w mediach, co prawda nie mam ambicji (ani szans) dostać się w jakikolwiek sposób do mediów, ale prezentacja była bardzo pouczająca i skłaniająca do refleksji.
Agata Olejniczak przeprowadziła bardzo ciekawą prezentację Bloger w mediach, co prawda nie mam ambicji (ani szans) dostać się w jakikolwiek sposób do mediów, ale prezentacja była bardzo pouczająca i skłaniająca do refleksji.
Dowiedziałam się również jak wygląda sprawa z prawami autorskimi w przypadku zdjęć, okazało się że jest zupełnie inaczej niż zawsze myślałam. Zawsze sądziłam że każde zdjęcie jest automatycznie nimi objęte i absolutnie, pod żadnych pozorem nie wolno z nich korzystać, bo inaczej łamiemy prawa autorskie. Rzeczywistość okazała się jednak inna, nieco bardziej skomplikowana, ale w sumie to czego się dowiedziałam składa się na mniej więcej logiczną całość.
Całe spotkanie odbyło się w Loft79, gdzie podają absolutnie przepyszną bazyliową lemoniadę, napój który chyba zostanie jednym z moich ulubionych, szczególnie że jego domowe przygotowanie raczej nie będzie szczególnie skomplikowane.
Co dają mi takie spotkania? Przede wszystkim masę inspiracji, kiedy wracałam pociągiem to po głowie tłoczyły się kolejne pomysły na następne wpisy, na dalszy rozwój tego bloga. Na blogowych spotkaniach poznaje się masę ciekawych ludzi, można porozmawiać spokojnie z autorami innych blogów, zapoznać się zarówno ze starymi blogowymi wyjadaczami jak i zupełnymi świeżynkami. Jedni siedzą i słuchają, inni zapalczywie robią notatki.
Postanowiłam, że koniecznie muszę wyposażyć się w wizytówki, są idealne do wymieniania kontaktów na takich spotkaniach, a jak do tej pory nie udało mi się jeszcze w nie wyposażyć. Siadam więc do projektowania własnych wizytówek blogowych, boję się tylko że jak się za to wezmę to znowu zacznę grzebać w wyglądzie samego bloga i znowu wciągnie mnie na tydzień!
Z żalem musiałam opuścić to cudowne miasto, wracając zorientowałam się że coś się stało z moim ulubionym zamkiem na "dworcowej" stronie Wisły - może ktoś jest z Torunia i orientuje się co oni z nim zrobili?
15 komentarze
Zazdroszczę ! musiało być tak miło ;)
OdpowiedzUsuńBardzo miło :)
UsuńOj na takich spotkaniach zawsze jest miła atmosfera!
OdpowiedzUsuńOj tak, muszę się wybierać dużo częściej :)
UsuńWidzę, że spotkanie było bardzo ciekawe
OdpowiedzUsuńMogę z czystym sumieniem powiedzieć że bardzo ciekawe!
UsuńNigdy nie byłam w Toruniu :) Muszę kiedyś wybrać się na wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńo nawet nie wiedziałam, że jest taka strona ze spotkaniami blogerów :) a też mam tylko 50 km do Torunia :)
OdpowiedzUsuńChciałabym się kiedyś wybrać na takie spotkanie :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie...:)
OdpowiedzUsuńA co z tymi zdjęciami? Też myślałam, że są objęte prawami autorskimi...
Ciężko jest mi to wytłumaczyć, tak żeby ktokolwiek zrozumiał, ale w wielkim skrócie i uproszczeniu zdjęcie musi być niepowtarzalne, indywidualne i w ogóle. Jak zrobisz zdjęcie kremu na białym tle albo takie zdjęcie panoramy miasta jak jest w w pierwszym to raczej tymi prawami autorskimi objęte nie będzie. Jak robisz zdjęcie jakiemuś graffiti na przykład to prawa autorskie w zasadzie należą do autora tego graffiti a nie do osoby robiącej zdjęcie. Muszę poczytać więcej, bo to jest fascynujące, zawsze sądziłam że wszystkie z automatu są objęte ;)
UsuńMówisz o zamku Dybowskim?
OdpowiedzUsuńCały czas stoi tam gdzie stał :) jak jedziesz ze Starego na dworzec główny przez most to jest po prawej stronie (może nie był oświetlony)
A poza oświetleniem zrobili z nim coś więcej? Bo kilka lat temu to był bardzo przyjemny teren na spacery, niby blisko miasta, a jednak dość odludny i spokojny.
UsuńWynajął albo kupił jakiś gościu. Wiem, że były tam jakieś pokazy samochodów (płatne).
UsuńAle byłem kiedyś pod wieczór i nikogo tam nie było, spokojnie można było wejść na górę.
Ja niestety nie mogłam być na tym spotkaniu, ale planuję pójść na następne ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie Wasze uwagi i wsparcie, które daje mi niesamowicie dużo motywacji. Nie zdajecie sobie nawet sprawy jak bardzo pomaga mi to, że jesteście tutaj ze mną i mi kibicujecie, jeszcze raz bardzo mocno DZIĘKUJE!
Jeśli masz na to ochotę, możesz zostawić link do swojego bloga.
Proszę o zachowanie kultury.